Rankiem 21 marca wyruszamy do Antalyi
Po drodze zwiedziliśmy jedną z
fabryk dywanów - to nieodzowny i obowiązkowy program zwiedzania
Turcji. Dla kogoś kto nie był wart polecenia jednak nie dłużej niż
tego wymaga zwiedzanie - zakupem dywanu jedwabnego za 20 tysięcy euro
nie byłam zainteresowana więc....
Ale
można było poznać proces tworzenia dywanu od samego początku czyli od
pozyskania jedwabiu z kokonu od mozolnej pracy tkaczek.
Na miejscu jesteśmy ok 14:00 kotwiczymy praktycznie w centrum Antalyi - do starówki mamy ok 5 km piechotą jednak tam się nie wybieraliśmy.
Jak się jest pierwszy raz w obcym mieście i kraju to trochę człowiek czuje się niepewnie.
Pewnie następnym razem będziemy bardziej odważni.
Jak się jest pierwszy raz w obcym mieście i kraju to trochę człowiek czuje się niepewnie.
Pewnie następnym razem będziemy bardziej odważni.
Hotel nazywa się Sealife Resort i położony jest przy samym brzegu morza - dzieli go tylko dwupasmowa droga.
Kolejny dzień (22 marca) zapowiada się ładnie - trochę wieje.
W panach jest wodospad Karpuzkaldiran ( czyli wodospad arbuzowy)
zwiedzanie starówki,
W panach jest wodospad Karpuzkaldiran ( czyli wodospad arbuzowy)
zwiedzanie starówki,
"fabryka" odzieży skórzanej ( tu zdjęć nie robiliśmy)
Wiele ładnych rzeczy ale z pewnością nie warte nawet wytargowanej ceny :)
Dla kogoś kto się nie zna nie radzę zawierać transakcji można wiele przepłacić.
Dla kogoś kto się nie zna nie radzę zawierać transakcji można wiele przepłacić.
My w opcji wolnego czasu podążyliśmy krętymi uliczkami wśród sklepików do mariny , zjedliśmy kebab w restauracji poleconej przez pilotkę ( słono zapłaciliśmy jak mi się wtedy wydawało bo ok 80 zł za dwie osoby).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz