Translate

sobota, 16 marca 2013

Smak Orientu z Premio Travel- wspomnienia z wycieczki




Dzień 1-2

Zasmakowaliśmy!. 
Turcja wyskoczyła nam  nagle i niespodziewanie. 
Na 40 urodziny Rodzice wyszykowali prezent - "lecicie do Turcji".
Padło na wycieczkę objazdową po zachodnio- południowej części Turcji.
Startujemy z Warszawy 16 marca 2013 roku - z Katowic bardziej by nam pasowało, ale nie ma takiego lotu. Wylot jest z rana więc z domu wyjeżdżamy we wczesnych godzinach porannych tak by na ok 7 rano być na lotnisku. Jest mróz ok 12 st. Miejmy nadzieję że Turcja cieplejsza.
Startujemy punktualnie i ok godziny 12 jesteśmy w Stambule.

Trasa zapowiada się ciekawie oby pogoda dopisała.


Od lat jestem zakochana w w architekturze i  zapachach krajów muzułmańskich.
Większość zdjęć przedstawionych z tej podroży jest autorstwa mojego męża. 


Stambuł jest potężnym miastem i pięknym miastem. 
Przywitał nas deszczem i zimnem. Wiało a temperatura oscylowała w granicach +1 st. 
Więc szału nie było.

A tu prosto z lotniska ...zwiedzanie. Nie takie były plany ale...
 Tak więc głodni i chłodni wyruszyliśmy na podbój Stambułu.
Bazar Egipski był na szczęście jedynym punktem dzisiejszego programu. W planach był rejs po cieśninie Bosfor, ale ze względu na pogodę został przeniesiony na dzień następny.

To najstarszy bazar w mieście ma kształt litery 'L' a jego dach pokryty jest ołowianymi kopułami, mieści się w nim kilkadziesiąt stoisk i sklepików a do jego środka wiedzie aż sześć bram.







New Mosque przy Bazarze egipskim

Dzień pierwszy zakończyliśmy podróżą do Kumburgaz - miejscowości nad Morzem Marmara gdzie w Hotelu Artemis Marin Princess spędziliśmy pierwszą noc.






Dzień drugi ( 17 marca)  przywitał nas zimnym wiatrem - potem było tylko gorzej. Wczesnym rankiem bo już o 6:30 byliśmy w autokarze. Ale nic to przyjechaliśmy tu zobaczyć Stambuł a nie leżeć na plaży :)
Zaczęliśmy od Hipodromu czyli niezachowanej budowlli bizantyjskiej, przeznaczonej jako miejsce wyścigów dla koni i rydwanów a obecnie plac.



Z Hipodromu bezpośrednio wchodzimy do Błękitnego Meczetu

Błękitny Meczet ( Blue Mosque)
Sklepienie w Błękitnym Meczecie

Miniatura meczetu przed wejściem

Ciekawostką pewnie dla niektórych będzie że zwiedzanie Błękitnego Meczetu odbywa się na boso - na zapakowanie butów dostaniemy foliowe woreczki.

Później Pałac Topkapi a dla osób z opcją wykupionego fakultetu Hagia Sofia i lunch. 


Ogrody Topkapi



Sklepienie w jednej z sal



W Skarbcu oczywiście zdjęć nie można robić, ale musicie uwierzyć, że znajdowały tam się kosztowności nie z tej ziemi.

I na koniec widok na Bosfor z ogrodów Topkapi.




W opcji fakultatywnej było zwiedzanie Hagia Sofia.
My postanowiliśmy nie wykupować tej opcji i zostawiliśmy sobie Hagia Sofie na raz następny.
W sumie to trochę się zgapiliśmy bo bilety można było sobie kupić samemu za niewielkie pieniądze
i we własnym zakresie ją zwiedzić. Mamy przynajmniej powód, dla którego  chcemy tu wrócić.




 Pogoda koło południa zaczęła się poprawiać i nawet zaczęło wychodzić słoneczko tak że rejs po cieśninie mógł dojść do skutku - wiało natomiast niemiłosiernie więc na pokład wychodziliśmy tylko po to żeby pstryknąć kilka zdjęć.







 
Na koniec to co chodziło za mną przez całą podróż czyli granaty a właściwie sok z dodatkiem przepysznych pomarańczy :)



Teraz czeka nas przeprawa do części azjatyckiej przez cieśninę Dardanele i przejazd do Troi - robi się coraz cieplej :)



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz